| Forum Alchemia || Forum Nurkopedia || Forum Kraken || Forum VIP Divers || Forum Zanurkuj |

to o czym raczej nie mówimy

Moderator: Kadra

to o czym raczej nie mówimy

Postautor: krys_k » 2011-12-04, 22:51

Właśnie przeczytałem na "wp" kolejne doniesienia o tym, że ktoś zginął podczas tego co wszyscy uwielbiamy robić.

http://wiadomosci.wp.pl/title,Tragedia-podczas-nurkowania-w-jeziorze,wid,14049392,wiadomosc.html

...i oczywiście już w komentarzach są pytania, typu: a co zrobił partner skoro to było na 10 metrach

Czytałem kiedyś "Wypadki nurkowe- Analiza gorzkich doświadczeń" - uważam, że każdy powinien to przeczytać przynajmniej jeden raz, ja wracam zresztą do niej dość często.

Sądzę, że jeśli nie każdy to przynajmniej większość z nas miała kiedyś pod wodą sytuacje, które można by delikatnie nazwać "AWARYJNYMI".
Może warto by było znaleźć miejsce na forum gdzie można by dzielić się swoimi doświadczeniami i przeanalizować co było zrobione dobrze, a co można by zrobić lepiej...
wiem, zaraz napiszecie, że nikt się nie przyzna , że coś sknocił pod wodą ale jeśli to choć raz pomoże komuś to kto wie..., może warto o tym pisać...

Przykład z mojego doświadczenia:
Nurkowanie na śródlądziu, w jeziorze, okolice Bydgoszczy
lipiec więc woda niezbyt przejrzysta, od powierzchni do 2m nic nie było widać, dopiero poniżej widoczność sięgała około 3-5m.
Razem z moim kolegą, z którym zwykle nurkowalem, jak zwykle przy kiepskiej wizurze wleźliśmy do wody złączeni 10 metrową liną ( w razie czego, tak zawsze robimy jak jest kiepska wizura), max głębokość 9m. Po mniej więcej 30 minutach nurkowania, dodam tylko, że ja prowadziłem, mój towarzysz trzymał się lekko z tyłu, poczułem na linie opór. Po kilku bezskutecznych szarpnięciach, podciągnąłem się po linie do niego.
Widok, był dość kiepski. Gość zawinięty w sieci kłusowników jak w kokonie w jednej ręce trzymał latarkę a drugą próbował się wyplątać. Później okazało się, że jak się szarpał z tą siecią wypadł mu nóż. Na szczęście udało mi się delikwenta uspokoić i za pomocą liny wycholować na brzeg, za pomocą liny, z całą tą siecią.

Wnioski, jakie wyciągnąłem z tego zdarzenia:
1. już nigdy nie zanurkuję "solo"
2. lina łącząca przy kiepskiej widoczności to jednak niezły patent
3. od tamtego czasu zawsze nurkuję z dwoma nożami

pozdrawiam
Krzysiek
Awatar użytkownika
krys_k
Klubowicz Krakena
Klubowicz Krakena
 
Posty: 5
Rejestracja: 2011-11-20, 14:38
Lokalizacja: Kraków / Bydgoszcz
Płeć: Mężczyzna
Stopień nurkowy: AOWD

Re: to o czym raczej nie mówimy

Postautor: Tomasz Łach » 2011-12-05, 11:36

krys_k pisze:
Czytałem kiedyś "Wypadki nurkowe- Analiza gorzkich doświadczeń" - uważam, że każdy powinien to przeczytać przynajmniej jeden raz, ja wracam zresztą do niej dość często.


A czytales to; http://nurkowanie.nekton.com.pl/WypadkiTS.php ?
Ksiazke warto przeczytac, ale na pewno nie przyjmowalbym jej bezkrytycznie...
Niestety zazwyczaj z wypadkami nurkowymi jest tak, ze niewiele tak naprawde wiadomo... sekcja zwlok stwierdza najczesciej utoniecie/rozlegly uraz cisnieniowy pluc i tak naprawde nic nam to nie mowi. Relacje partnera tez niewiele nam mowia (jak on zawalil to sie nie przyzna, jak spanikowal, to tez z jego relacji nie wynika zbyt wiele).
Wypadek nurkowy, to najczesciej splot wielu niekorzystnych zdarzen w stylu zaplatalem sie w linke - chcialem sie wyciac, ale wypadl mi noz - zdenerwowalem sie, wiec zaczalem ciezko oddychac - zalodzilem autowat - skonczylo mi sie powietrze.
Z pojedyncza awaria jestesmy w stanie sobie poradzic (cwiczymy to na kursach) jesli przestrzegamy procedur i jestesmy rozwazni. Co innego jesli wystapi caly szereg takich zdarzen pod woda...
Czesto jest tak, ze wypadek zaczyna sie juz na powierzchni, tzn zle oceniamy miejsce nurkowe, przeceniamy swoje sily i umiejetnosci, wchdzimy do wody w niesprawnym sprzecie itp itd a pozniej jest juz tylko gorzej :-(

Co do nurkowan solo, to jest to pewien problem. Ja np nie nurkuje sam, poniewaz wieksza przyjemnosc sprawia mi nurkowanie z innymi :-) ale to troche tak jak z chodzeniem po gorach, jedni wola samotne wedrowki a inni grupowe wyprawy.
Wazne jest zeby jesli juz decydujemy sie na nurkowanie solo, to powinnismy byc odpowiednio przygotowani do tego zarowno sprzetowo (zdublowany caly zestaw) jak i powinnismy posiadac odpowiednie doswiadczenie i wyszkolenie.
W kazdym razie nawet jak nurkuje z kims innym to i tak zawsze licze w pierwszej kolejnosci na siebie (zgodnie z maksyma "nurkujesz sam, giniesz sam - nurkujesz w towarzystwie, umierasz w towarzystwie) liczenie na to za ktos mi pomorze moze byc bardzo zgubne...
Milych i bezpiecznych nurkowan
tomek.lach@kraken.pl
tel 502-83-67-37
Awatar użytkownika
Tomasz Łach
Klubowicz Krakena
Klubowicz Krakena
 
Posty: 1517
Rejestracja: 2007-03-23, 19:25
Lokalizacja: Kraken Kraków
Płeć: Mężczyzna
Stopień nurkowy: Inst.

Re: to o czym raczej nie mówimy

Postautor: krys_k » 2011-12-06, 20:03

Zgadzam się z Tobą w 100%.
Jednak wydaje mi się, że im więcej się mówi o tym co może nas pod wodą spotkać tym bardziej jesteśmy świadomi możliwości i ograniczeń.
pozdrawiam
Awatar użytkownika
krys_k
Klubowicz Krakena
Klubowicz Krakena
 
Posty: 5
Rejestracja: 2011-11-20, 14:38
Lokalizacja: Kraków / Bydgoszcz
Płeć: Mężczyzna
Stopień nurkowy: AOWD

Re: to o czym raczej nie mówimy

Postautor: Maciek » 2011-12-06, 20:46

..i oczywiście już w komentarzach są pytania, typu: a co zrobił partner skoro to było na 10 metrach

To jest ciekawy temat związany z analizą wypadków. Zawsze w takiej sytuacji jest jedna pewna sprawa - Partner nie dał rady pomóc ponieważ sytuacja była na tyle trudna, że nie dał rady. Co jest o tyle jasne, że gdyby było łatwiej to by pomógł i nie było by wypadku.
Oczywiście pytanie "a co zrobił partner skoro to było na 10 metrach" może być wynikiem tylko ciekawości ale najczęściej (tak moim zdaniem było w zacytowanym komentarzu) zawiera się w nim sugestia - dlaczego nie pomógł? i prosty wniosek ja bym pomógł. Niestety życie nurkowe pokazuje, że nie zawsze udaje się pomóc. To znaczy czasami zdarza się splot okoliczności powodujących, że mamy wypadek i nie udało się pomóc. Od przyznania przed samym sobą, że mogę coś zrobić źle albo nie dam rady pomóc partnerowi trzeba zaczynać analizę wypadków.
Na unikanie wypadków jest jedna (chociaż oczywiście nie zapewniająca 100% powodzenia) rada. Cierpliwość w rozwoju i szacunek dla głębokości. Do tego doświadczenie i umiejętności. Na koniec sprzęt.

Osobną sprawą jest to, że najczęściej mimo opisu wypadku w prasie czy na forach tak naprawdę nie wiemy co się stało. Czyli oceniamy zdarzenie opierając się na fałszywych przesłankach.
Maciek
Maciek
Klubowicz Krakena
Klubowicz Krakena
 
Posty: 395
Rejestracja: 2007-04-13, 21:01
Lokalizacja: Kraków


Wróć do O wszystkim i o niczym

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 123 gości