Dlaczego nad morze jest tak daleko ?
Choć właściwe pytanie powinno być: czy nie mogło by być normalnie ? tzn. autostradą ?
Mocną grupą pod wezwaniem wyjechalim w piątek 16.07 do Kołobrzegu na podbój głębin.
Były trzy opcje dodarcia nad nasze wybrzeże:
- trasa najkrótsza (ok. 700 km) = najdłuższa (min 11-12 h – spotkaliśmy takich co tak pojechali),
- trasa lekko pokręcona ok. 780 km (A4 do Legnicy i potem A7 do góry na Szczecin) = średnia czasowo (min 10h – wiem, bo jeździłem),
- trasa „bumerang” 880km =8,5h (A4 pod Berlin i potem nazad na Szczecin)
Wybraliśmy tą trzecia - nic nie może być „normalnie” :
Ponieważ mieliśmy najdłuższą drogę do pokonania więc jest oczywistym, że bylim pierwsi .
Tym razem mielim płynąc Dr Lubeckim (na marginesie średnio polecam – a właściwie to nie polecam)
Nasz cel był jeden : Fu Shan Hai !
Były również cele pomniejsze, które jak to zwykle życie nam rewidowało .
Wyjście z portu 24.00. Dojście na pozycję 11.00.
Na „Chińczyku” udało nam się zrobić dwa nurki.
Podczas pierwszego zrobiliśmy rekonesans: zaczynając od poziomu góry decku B (48m) opłynęliśmy kolosa dookoła kilka razy (ok. : po dłuższej przerwie w głębszych nurkach, taka mnie dopadła narkoza, że pamiętam tylko pojedyncze obrazki – ale ile tych okrążeń było to za chińczyka nie pamiętam)
Tu jako ciekawostka: wg planów Chińczyk posiada dwa poziomy poniżej linii pokładu oraz 6 nad linią pokładu nazwane od dołu A do D ,mostek nawigacyjny oraz najwyższy pokład z antenami. Na pokładzie D (zaraz pod mostkiem nawigacyjnym) są kajuty oficerskie wraz z kajutą kapitańską. Natomiast najciekawszy wydaje się być pokład B – z kuchnią, mesą i salonem z uwagi na „porcelanę chińską”
Po przerwie drugi nurek – teraz już tylko do 40m tj, na mostku nawigacyjnym. Porównując wczesne zdjęcia z sieci z tym co widzieliśmy, muszę stwierdzić, że coraz mniej wyposażenia pozostaje na mostku nawigacyjnym. Czas też robi swoje.
Generalnie dwa super nurki!.
Ale apetyt jeszcze większy.
Obydwa nurki dekompresyjne: jako dennego ze względów logistycznych używaliśmy powietrza (po raz ostatni , na deko EAN 40 i EAN 80 .
Pogoda dopisała – wbrew prognozom ani nie wiało ani nie lało.
Wizurka też znakomita – ponad 10m, ale już na górze wraku całkiem ciemno (morze u góry zakwita)
No ale żeby nie było zbyt pięknie to tradycyjne fuck-up`y sprzętu też były: to komputery padały, to suchary przeciekały, a to komuś (nie powiem komu, bo jestem dżentelmen ) urwało gwint w automacie
Ale co tam: twardym trza być a dekompresja (jak twierdzą niektórzy) jest mocno przereklamowana.
Na noc zawinęliśmy do Nexo – w końcu prysznic ! (co z tego, że zimny ale za to dir`owy : po nurkach deko – jak uczą podręczniki – nie wolno pod ciepłą wodę)
Na drugi dzień powstał plan na Affaire i coś jeszcze. Z coś jeszcze nic nie wyszło, bo opustówkę na Affaire stawialiśmy ponad 3 godziny.
Tzn. załoga opustówkę spuściła w „10” (jak twierdzili) ale silny prąd + nurek na opustówce przesunęli prosiaka. W efekcie czego pierwsza ekipa zaliczyła piasek na 41m a reszta dyndała jak rodzynki na wietrze. Myśmy mieli wchodzić jako ostatnia ekipa więc przez godzinę nanuraliśmy się ale we własnym sosie na pokładzie.
Ostatecznie udało się prawidłowo umocować opustówkę i był całkiem fajny nurek.
Wprawdzie – jak twierdzą bywalcy na tym wraku – jest go coraz mniej, to jednak wrażenia były super. Drewniana galeasa, która przewoziła ładunek łoju i lin została uszkodzona na skałach przybrzeżnych i ostatecznie zatonęła w pewnej odległości od brzegu na ok. 42m na piaseczku. Dobrze widoczne elementy konstrukcyjne drewnianego statku. Obok statku, równolegle ułożone maszty (to już trochę sztucznie wygląda),
Nurek dekompresyjny: 20 min na 40m na powietrzu, deko EAN 80.
Po wyjściu z wody szybka narada i jednak decyzja większości, że wracamy do portu.
Za dużo czasu straciliśmy na pierwszej pozycji a droga do domu daleka,
I tym sposobem po całonocnej podróży dotarłem wyrypany do domu nad ranem.
Ale nie żałuję tylko już następny wypad na „Chińczyka” planuję.
Dziękuję mojemu partnurowi - Ani.
Obydwa wraki polecam.
(ale z innej jednostki)