W końcu polecieliśmy na Truk. Mieliśmy lecieć rok temu, ale najpierw trzeba dostać wizy amerykańskie, więc potem już nie było dobrych połączeń. Teraz wizy już mieliśmy więc bilety na bardzo wygodne połączenie Warszawa/Dubaj/Manila/Guam/Truk

, kupiliśmy bez problemu. Dwie osoby (Ania i Bartek) polecieli przez Chiny bo takie są. A reszta, czyli Monika, Darek, Iwona i ja wylecieliśmy z Warszawy trasą przez Dubaj. Uwzględniając zmiany czasu, w Dubaju byliśmy właściwie w nocy (5 godzin lotu), a w Manili po południu następnego dnia (8 godzin lotu). W Manili mieliśmy dobę przerwy na odespanie oraz spotkanie z Anią i Bartkiem i potem wieczorem już tylko 4 godzinny lot na Guam. Na Guamie, amerykańska bardzo dokładna kontrola antyterrorystyczna z grzebaniem każdemu w plecakach i wielu pytaniach, (Iwonkę jakiś amerykański wojak przeprowadził bokiem bez kolejki i bez kontroli na podstawie jakiś tajemniczych trzech literek na jej bilecie – zawsze podejrzewałem, że jest amerykańskim agentem). Potem fotka przy amerykańskiej fladze (może znowu wizę dadzą) i dwu godzinny lot na Truk.

- IMG_7387 400.jpg (48.24 KiB) Przeglądany 23128 razy
Na Truku wylądowaliśmy o dziesiątej rano lekko skołowani. Baza nurkowa Truk Stop Hotel odebrała nas z lotniska i busikiem na trasie około kilometra z fajnymi dziurami i błotem zawiozła nas do hotelu. Samochody ze względu na błotniste dziury poruszają się w tempie przeskakującego kałuże lokalesa. Truk jest zabitą błotem dziurą na końcu świata z błotnistymi po deszczu drogami (a pada często) i lokalnymi sklepikami, w których sprzedają colę i betel (buu). Jeżeli ktoś szuka egzotyki to może dobrze trafił, jeżeli egzotyka to dla niego „Zadupie Górne” tylko po drugiej stronie świata. Jak ktoś szuka „krajowców” w strojach ludowych to ich nie ma, bo chyba za mało turystów. Znaczy oni chodzą w swoich strojach i robią co chcą ale nie specjalnie zauważając turystów.
Od następnego dnia nurkujemy. Plany mamy rekreacyjne (Ania i Bartek) i techniczne (pozostała czwórka). Rekreacja wypływa na dwa nurki rankiem i jednego po południu (do wyboru) a techniczni na nurka rano i małą poprawkę po południu na nitroksie i tlenie (taka lokalna odmiana czyszczenia tlenowego w komorze). Na wraki pływa się szybką łodzią bazy w 20-30 minut, ekipa odnajduje na GPSsie zanurzoną 5 metrów pod wodą boję, divemaster w ABC skacze, cumuje i można nurkować.
Wraki. Wraki wyglądają najczęściej tak jak egipski Thistlegorm tylko jest ich dwadzieścia plus dwadzieścia mniejszych. Potężne transportowce po sporo ponad sto metrów z ładowniami zapchanymi sprzętem wojskowym. Leżą na dnie od 30 do 55 metrów i w stosunku do Thistlegorma mają oprócz ciężarówek, „tankietek”, pocisków, itp. pełno artefaktów przez butelki i porcelanę, po medykamenty oraz większe lub mniejsze łuski. Można więc do upadłego szukać i fotografować, pilnując tylko aby gazów na deco starczyło.
Rekreacyjnie robi się właściwie te same wraki poza może najgłębszymi na pięćdziesięciu metrach tylko pływa się bez głębszych penetracji no i trzeba szybciej spadać do góry. Dodatkowo rekreacja ma więcej czasu, bo po dwóch nurkach wraca lekko po dwunastej i ma czas na odsypianie zmiany czasu lub na zwiedzanie.
Techniczne nurki (dwa) zajmują cały dzień a w między czasie padamy na twarz (zmiana czasu o 9 godzin). Czyli pierwsze nurkowanie to na przykład taki Hoki Maru leżący na 50 metrach wrak transportowca. Ciężarówki, ciągniki gąsienicowe, bomby, pociski. Czas denny to około 30-40 minut nurkowania wielopoziomowego i potem około 20-30 minut dekompresji plus 10 minutowy przystanek bezpieczeństwa. Czyli całe nurkowanie to około 70-80 minut. Monika i Darek nurkują w twinach plus stage my z Iwoną w sidemountach plus stage. Różnica między nami jest taka, że z Iwoną wolimy wraki leżące na boku, bo wszelkie drzwi i włazy układają się szeroko i nisko a Monika i Darek wolą te na równej stępce, bo wtedy jest wąsko, ale za to wysoko. Deco robimy na komputery zgrywając powoli z nurkowania na nurkowanie to co pokazuje nasze zbieranina modeli na L,M i S. Zresztą wszyscy robią nurkowania na komputery więc dyskusje są raczej o tym jaki model na jakim konserwatyzmie zgrywa się z innym modelem na innym konserwatyzmie. W sumie działa.
Popołudniowe nurkowanie to na przykład Heian Maru leżący na 33 metrach wrak statku bazy okrętów podwodnych. Tutaj oglądać można torpedy, peryskopy (pęczkami) oraz pełno drobiazgów od butelek z medykamentami po porcelanę. Nurkujemy na nitroksie 30% raczej bezdekompresyjnie (może czasami coś trochę wskoczy, ale w sumie nie, bo to i nitroks i płytko) plus tlen na 10 minutowym przystanku bezpieczeństwa.
Przed dalszymi kawałkami opisów z Truku trzeba opisać tutejszą pogodę. Woda cały rok mam 29 stopni a powietrze też coś koło tego. Teraz jest pora sucha, więc pady tylko co drugi dzień, za to jak pada to wieje więc dopłynięcia na nurki są dość wesołe. W miasteczku błoto wydaje się być stanem permanentnym, ale może czasami wysycha (pewnie jak są w lecie huragany ).
Z dodatkowych atrakcji nie działają tutaj komórki – to znaczy jest sieć, ale nie ma umów z sieciami z Europy a internet jest jak jest a jak nie ma to nie ma.